"Miejsce wygląda jak kibel damski i męski"
Magda Gessler długo wahała się, czy wejść do restauracji. Nazwa "Stop" raczej nie zachęcała do wejścia. Wprost przeciwnie. Gwiazda najchętniej by zawróciła i na przyszłość omijała to miejsce szerokim łukiem. Nic dziwnego, że w lokalu brakowało gości.
- Najgłupsze logo, jakie w życiu widziałam. Miejsce źle oznakowane i przebrzydłe. Wygląda jak kibel damski i męski - powiedziała.
Gdy w końcu przekroczyła próg, usiadła przy stole i zaczęła wnikliwie przyglądać się karcie menu. Po chwili złożyła zamówienie i z duszą na ramieniu oczekiwała pierwszego dania. Wkrótce na stole pojawiły się zimne nóżki.
- Nie są złe, ale to nie są nóżki. To jest galaretka z różnego mięsa.
Cóż, może schab po warszawsku przypadł do gustu?
- Jem chętnie, chociaż jest tu żelatyna, której nie powinno być. Przekąska zacna pamiętająca czasy przedwojenne.
Przysłowiową wisienką na torcie miał być dorsz po włosku z serem.
- Jezu, co to? Włosi jedzą z rybą ser? Dorsza je się po to, żeby być pięknym i młodym, a nie tłustym i starym. Na czym to jest smażone?- dopytywała.
Jak łatwo przewidzieć, ryba została przygotowana z dodatkiem klarowanego masła... z wiaderka. Taka chemiczna mieszanka podana na talerzu oburzyła restauratorkę. Po posiłku przyszedł czas na poważną rozmowę z właścicielami.