Właścicielka nie dotrzymała słowa
Jak łatwo się domyślić, właścicielka nie miała sobie nic do zarzucenia. Aby jednak rewolucja mogła być kontynuowana, z bólem serca ugięła się pod presją i obiecała, że podniesie dwóm pracownicom pensje do 1500 złotych, a trzeciej z nich - którą traktowała jako menadżerkę - do 1800 złotych. Czy tak rzeczywiście się stało? O tym Magda Gessler przekonała po kilku tygodniach.
Ponowna wizyta w "Wyszynk z szynką" (zrezygnowano z nazwy "Jadłodajnia Bartosz") rozwiała wszelkie wątpliwości. Szybko wyszło na jaw, że właścicielka nie dotrzymała obietnic złożonych przed kamerami. Jedna z kucharek zdradziła, że zamiast 1500 złotych otrzymała jedynie 900 złotych. Druga pracownica dodała zaś, że do tej pory nie otrzymała nawet całej pensji. Ale nie tylko postawa gospodyni pozostawiała wiele do życzenia.