W końcu udało się dojść do porozumienia
Szczera rozmowa z kucharkami pokazała prawdziwe oblicze właściciela. Gdy jedna z pracownic wyznała, że zarabia jedynie 3 złote na godzinę, Gessler oniemiała. Nie mogła uwierzyć, że Mirek nie tylko jest chciwy, ale także nie szanuje pracy innych. Przyszedł czas na rozstrzygającą rozmowę z właścicielem i menadżerem. Półśrodki i gra na zwłokę wyczerpały cierpliwość kulinarnej gwiazdy.
- Wszyscy mają to w dup*e, ważne są interesy i kasa, nieważny jest człowiek, który tu przychodzi, a ludzie to nie świnie i zwyczajnie to czują. Nie będziecie mieli gości. Macie takie założenia, że pozwalacie pracować ludziom tyle godzin, od rana do wieczora, bez przerwy. Dla mnie to jest kryminał. (...) Rewolucja jest przerwana!- powiedziała restauratorka.
Po wielu słownych przepychankach, panowie wreszcie doszli do porozumienia i ugody.
- Propozycja wynagrodzenia 10 procent od obrotów dla mnie jest korzystną opcją. Wierzę w to, że ta knajpa może generować przychody - stwierdził Paweł.
Również pozostali pracownicy mogli liczyć na zmiany. Właściciel podwyższył im pensje odpowiednio do 7, 10 i 15 złotych za godzinę. Problemem wciąż pozostawała jednak kwestia smaku potraw, a właściwie jego braku. Niestety, nie wszystkie kucharki rozumiały polecenia Gessler. W rezultacie pozbyły się ugotowanego mięsa, myliły przepisy, nie potrafiły usmażyć niczego na maśle, a w ogromnej ilości wody gotowały ryby, które później miały być zupą. Potrawa przypominała rozgotowaną papkę bez smaku.
- Nigdy się niczego nie wyrzuca w kuchni. Żeby wyrzucić ugotowane nóżki?! To trzeba być debilką! (...) Mam ochotę cię udusić, kobieto! Co cię opętało?! Cała kolacja idzie do d*py! Ja się w życiu tak nie wkurzyłam jeszcze! Jak ktoś nie myśli, to nie powinien być w kuchni!- grzmiała oburzona restauratorka.
Całe szczęście, że udało uratować się finałową kolację przed katastrofą. Pyszne dania i zadowolenie gości zrekompensowały stres i złość. Ponowna wizyta po czterech tygodniach upewniła restauratorkę, że warto było przeprowadzić w "Łebskiej Chacie" prawdziwą rewolucję.
- Paweł i Mirek zmontowali pełne show: jedzeniowy i aktorski. Naprawdę warto tu przyjść. (...) Jest jak w domu o bardzo specyficznej kuchni. Jest ryba, kultura żydowska i ich własna wyobraźnia- podsumowała odcinek zadowolona z metamorfozy Magda Gessler.
AR/AOS