Smutne zakończenie
W szczerej rozmowie z Magdą Gessler właściciel wyznał, że wkrótce skończą mu się oszczędności i będzie musiał zamknąć restaurację. Nie jest w stanie co miesiąc przeznaczać 30-35 tysięcy złotych na utrzymanie lokalu. Zrozumiał także, że zatrudnienie Nicole i płacenie jej 2,5 tysiąca złotych wynagrodzenia za jej pracę było wielkim błędem. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę dzienny utarg, który wynosił zaledwie 150-200 złotych.
Ostatecznie Chinka opuściła lokal w podłym nastroju, krzycząc na byłego pracodawcę i zasłaniając twarz przed kamerami. Niedługo później wyjechała z Polski.
Spostrzegawcza gwiazda zauważyła, że to nie wszystkie problemy, z którymi borykał się Grzegorz. Wkrótce dowiedziała się, że właściciel jest chorobliwie oszczędny i nie ma zielonego pojęcia na temat gotowania i zaopatrywania restauracyjnej kuchni w dobrej jakości produkty spożywcze. Zamiast dokładnie wyselekcjonowanego towaru, kupował najtańsze substytuty. Choć wyjaśnienie mu, jak powinna funkcjonować knajpa z prawdziwego zdarzenia zajęło Gessler sporo czasu, wszystko wskazywało na to, że mężczyzna nareszcie zrozumiał swój błąd. Wszyscy ochoczo ruszyli zatem do pracy, a przygotowana przez nich finałowa kolacja okazała się strzałem w dziesiątkę.
Po 6 tygodniach przyszedł czas na kolejną wizytę ekspertki. Wyszło wówczas na jaw, że restauracją nie rządzi Grzegorz, a jego kuzyn i zarazem wspólnik Stefan. Ukrywanie prawdy przez właściciela mocno oburzyło gwiazdę.
- Naprawdę piękne miejsce. Rzadko się spotyka taką ciszę i taką dobrą kuchnię dziką jak tu. Ale jest ogromny problem. Właściciel mija się z prawdą, nie mówi mi o swoich prawdziwych kłopotach. To może być przyczyną katastrofy tego miejsca - powiedziała na koniec Magda Gessler.
AR/AOS