Długa droga do sukcesu
Ola wraz ze Sławkiem mieli zaopatrzyć swoją restaurację w prawdziwie włoskie produkty, po to, by można było bez trudu przygotować finałową kolację. Ku zaskoczeniu Oli, zaledwie dwa kawałki sera, które kupiła, nie wystarczyły do stworzenia wszystkich dań. Tego było już dla Magdy Gessler za wiele.
- Żarty sobie ze mnie robicie? Jak mam zrobić włoską kuchnię z 200 gramami parmezanu, gdy na samą carbonarę potrzebny jest kilogram. (...) Ludzie sobie radzą normalnie, a ty?! Młoda kobieta i nie potrafi zajrzeć gdzie co jest? Skoro i tak masz ochrzan, że nie masz pojęcia o tej kuchni, którą robisz?! Po cholerę się w ogóle za to bierzesz! No porycz, najwyższy czas!- zarzuciła jej wściekła gwiazda.
Właścicielka nie potrafiła powstrzymać łez.
- Opieprzyła mnie. Dostałam zj*bę i przyjęłam ją na klatę jak prawdziwa kobieta- powiedziała potem Ola.
Od tej pory praca ruszyła pełną parą. Restauracja porzuciła poprzednią nazwę i przyjęła nową: "Ciao ciao!". Specjalnością lokalu został schab w sosie anchois, pizza z dynią i łososiem oraz makarony: carbonara oraz bolognese. Mimo kilku drobnych wpadek kolacja ostatecznie okazała się strzałem w dziesiątkę. A jak wyglądała sytuacja po czterech tygodniach?
- Restauracja tak naprawdę z Włochami ma niewiele wspólnego. Jest to interpretacja kuchni włoskiej przez polską rodzinę. Nie jest niesmacznie, ale nie jest po włosku. Czy ją rekomenduję? Rewolucja przeszła, bo jest dobra wola właścicieli- podsumowała odcinek Magda Gessler.
AR/AOS