To wszystko wina właścicielki?
Po obserwacji Gessler doszła do kilku wniosków. Jak zwykle, nie owijała w bawełnę: - Pani nie jest swojska i miła - powiedziała do Teresy. Skrytykowała też zbyt oficjalnych kelnerów. - Ludzie są nadęci. Może wyluzować trzeba, spuścić z tonu? - poradziła i… kazała kelnerowi zdjąć kamizelkę, rzucić krawatem.
A to nie wszystko… - Ceny są bardzo, bardzo solidne. Ludzie tu oszczędzają - wytknęła kolejny błąd. - Szefowa zrobiła z karczmy pałac. Do pałacu nikt nie chce chodzić.
Czy Gessler udało się zrobić z luksusowego, ale pustego lokalu chętnie odwiedzaną knajpę w zaledwie dwa dni?