Gospodarz miał węża w terrarium i... kieszeni
Gdy emocje opadły, dziewczyny wróciły do restauracji. Po wcześniejszych naradach z gwiazdą przedstawiły swoje żądania na piśmie i wręczyły je niezadowolonemu szefowi. Domagały się godziwego wynagrodzenia i ośmiogodzinnego systemu pracy. Dariusz długo bił się z myślami. Choć już trzymał długopis w ręku, robił wszystko, aby odwlec moment podpisania dokumentów. W pewnym momencie stwierdził nawet, że szefowa kuchni to prawdziwa materialistka i nikt nie przejmuje się jego trudną sytuacją. Swoje frustracje w końcu wyładował na jednej z kelnerek. Doszło do awantury i polały się łzy. Zrozpaczona Monika nie wytrzymała presji i uciekła z restauracji.
Dopiero szczera rozmowa z Magdą Gessler sprawiła, że dziewczyna odważyła się wrócić do lokalu. Dariusz długo wzbraniał się przed tym, żeby przeprosić swoją pracownicę. Uznał, że to jej powinno zależeć na pracy, a on sam nie będzie jej błagał na kolanach. Przyciśnięty do muru, w końcu pogodził się z Moniką. Z bólem serca przystał również na warunki zaproponowane przez pozostałą część załogi i przygotował dla wszystkich umowę o pracę na czas nieokreślony. Panie były w siódmym niebie!
Od tej pory rewolucja nabrała tempa. Lokal zmienił nazwę na "Długi wąż", a w menu królują kaczka na pajdzie chleba z nadzieniem z kaszy i borowików oraz kaszanka zapiekana z jabłkiem i słoniną. Finałowa kolacja okazała się strzałem w dziesiątkę, więc kolejna wizyta po miesiącu była jedynie przyjemną formalnością. Rewolucja się udała!
AR/AOS