Fatalne pierwsze wrażenie
Już sam wystrój tego miejsca sprawiał, że niejedna osoba wzięłaby nogi za pas. Niestety, wnętrze nie zachęcało do pozostania w restauracji dłużej niż to konieczne. Mimo fatalnego pierwszego wrażenia, Gessler postanowiła spróbować dań, które polecał sam właściciel. Ku jej rozczarowaniu, żadna z potraw nie nawiązywała do nazwy lokalu.
- Ma pan gęsie pipki? A gęsie szyjki faszerowane? - spytała restauratorka wprost.
- Nie mam... - powiedział gospodarz, który osobiście przyjmował zamówienie.
- To po cholerę ta "Gęsia szyja"?! - zirytowała się Gessler.
Paweł usiłował się tłumaczyć, że kupił restaurację wraz z nazwą, ale gwiazda nie chciała tego nawet słuchać i zarzuciła mu brak logicznego myślenia. Po przejrzeniu obszernego menu, w końcu zdecydowała się na kilka pozycji z karty. Czy pożałowała wyboru?