"Telefon do Murzyna"
W 2011 roku żarty Wojewódzkiego i Figurskiego znów wpędziły ich w kłopoty. Wizyta prezydenta USA w Polsce, Baracka Obamy, stała się dla nich inspiracją do niewybrednego gagu.
Gospodarze audycji wpadli na pomysł zorganizowania czarnego komitetu powitalnego, a w tym celu zadzwonili do rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Alvina Gajadhura, którego ojciec jest Hindusem. Podczas tej audycji padły m.in. takie sformułowania jak: "Może zadzwonimy teraz do Murzyna" oraz "Audycję sponsoruje warszawski oddział Ku-Klux-Klanu".
Ten, zdaniem Krajowej Rady Etyki Mediów, rasistowski wybryk, nie uszedł zresztą dziennikarzom na sucho. Po tej audycji KREM nałożyła na Eskę karę w wysokości 50 tys. zł.