Co dalej z programem?
Pod koniec raportu prof. Beata Łaciak nie zostawia suchej nitki na samych rolnikach, którzy według niej, nie potrafią odnaleźć się w telewizyjnych realiach. Wszystkie zaaranżowane sytuacje w programie eksponują niedoskonałości uczestników i sprawiają, że stają się oni obiektem kpin i drwin.
- Audycja razi sztucznością, trywialnością, prezentacją sytuacji, które ośmieszają bohaterów, obnażają ich słabości, niezręczności. Bohaterowie w większości są prostymi ludźmi, a dodatkowe umieszczenie ich w sztucznej sytuacji pod obserwacją kamer, powoduje, że zachowują się nienaturalnie, starając się jak najlepiej wypaść. Wychodzą z tego obrazy pełne różnych nieporadności językowych, prostych rozmów o niczym, przeplatanych równie banalnymi życiowymi sentencjami - czytamy.
Czy to oznacza, że ekipa produkująca program "Rolnik szuka żony" powinna się obawiać poważnych konsekwencji, a reality-show TVP zniknie z anteny? Niekoniecznie.
- Nadawcy nie złamali przepisów, więc wszystko, co możemy zrobić, to zwrócić im uwagę na ten problem i wezwać do zmiany postępowania - podsumowała Katarzyna Twardowska, rzeczniczka prasowa KRRiT.
Zobacz także: Marta Manowska: "Praca swatki nigdy się nie kończy"
AR