Tacy paparazzi to skarb
Anna Mucha sama jakiś czas temu przyznała, że posiadanie za sobą tzw. "ogona" w postaci paparazzi ma również pozytywne strony. To nie tylko nieustanna ucieczka przed wścibskimi obiektywami aparatów. Jest to na tyle małe i hermetyczne środowisko, że fotoreporterzy często bardzo dobrze znają się ze swoimi "ofiarami". Co ciekawe, taki układ nieraz odpowiada aktorce.
- Mam ciekawą relację z paparazzi. Przecież znamy się doskonale, bo panowie nie zmieniają się od lat. Śmieję się, że mam najlepiej obfotografowane ciuchy, przypilnowane mieszkanie i dzieci. Nic się nie ukryje. Stłuczka w środku miasta - miałam najlepiej obfotografowane auto w Warszawie. Mam też pełną dokumentację z pierwszej ciąży. Byli codziennie. Czyli jest kilka plusów z tej popularności - mówiła w rozmowie z "Grazią".
Ostatnio wyszło także na jaw, że Annie nie obce są tzw. "ustawki". Jak się okazało, nie wszystkie zdjęcia, które sprawiają wrażenie zrobionych z ukrycia, rzeczywiście powstały bez wiedzy i zgody gwiazdy TVP.