Potwornie słaba, chciała spokoju
- Nie zlecił badań, które zleciła inna lekarka. Po tygodniu byłam na stole operacyjnym. Dlatego nieprawdopodobnie słabłam przez wszystkie te lata. Ból mnie zginał do ziemi - wyznaje.
Od początku jednak czuła, że choroba to coś, czemu musi stawić czoła.
- Ja się naprawdę strasznie czułam, jeszcze przed i później po. I w tym okresie rzeczywiście nie chciało mi się żyć. Byłam potwornie słaba i zmęczona - czytamy w "Pani".
To m.in. z tego powodu nie chciała wcześniej mówić, co jej dolega.
- Na początku to było utrzymywane w tajemnicy, dlatego że byliśmy w bardzo złym stanie jako rodzina. Potrzebowaliśmy tego czasu. Chcieliśmy mieć spokój.
Kiedy jednak informacje o chorobie ujrzały światło dzienne, rewelacje tabloidów Kora przyjęła z obrzydzeniem.
- Gdzieś ktoś mnie widział, komuś powiedział, wiadomo, jak to jest. Nie ja pierwsza, nie ostatnia. Ale jak nagle czytasz w jakimś ohydnym piśmie: "Kora ma raka jajnika!", to to jest takie obrzydliwe, jakby ktoś się na mnie zrzygał! - wyznaje w rozmowie z naczelną magazynu.