Miała wiele wątpliwości
Wszystko zaczęło się od Studenckiego Teatru Satyryków, do którego dołączyła w połowie lat 50. Występy na scenie tak się jej spodobały, że została na stałe. Wówczas też podjęła decyzję, że swoją przyszłość chce związać z aktorstwem. Nie było to jednak takie oczywiste od samego początku.
- Myślałam, że skończę na przykład jakąś filologię i pogram sobie w teatrze studenckim. A potem Konrad Swinarski namówił mnie na udział w jego przedstawieniu. On był ojcem tej katastrofy. I potoczyło się i ani się obejrzałam, jak dotarłam do emerytury - wspominała w wywiadzie z Dorotą Wellman dla dwutygodnika "Viva".
Chociaż mówiono, że aktorstwo nie jest dobrym zawodem dla kobiety, ona uznała inaczej. Nigdy nie bała się iść pod prąd.