"Łyżwa" dokuczała jej na scenie
- Jak byłam dorosła musiałam się poddać pierwszej operacji, potem drugiej, teraz trzeciej, która mam nadzieję, że zwieńczy dzieło i będzie on prosty - mówiła jeszcze przed spotkaniem z dr Szczytem.
Choć na pierwszy rzut oka problem artystki być może nie jest widoczny, Klich przyznała, że defekt zaczął jej szczególnie doskwierać, gdy stała się osobą medialną.
- Zaczęłam zwracać na to uwagę, kiedy zaczęłam śpiewać, gdy zetknęłam się z kamerą. Jest to defekt, który źle wychodzi na zdjęciach. Jak źle się ustawę do kamery, to później oglądam zdjęcia i mówię: "Jezu, kim jest ta zła Pani?" A ja jestem bardzo miłą Panią - przekonywała z uśmiechem Kasia Klich.