Problemy zagłuszał alkoholem
Sądowe batalie sprawiały, że Durczok zaczął coraz bardziej podupadać na zdrowiu. Oprócz tego, że zmagał się z depresją, wymiotował przed każdą rozprawą.
- Oskarżenia i brudne insynuacje dotyczyły też moich bliskich. Nie da się spokojnie reagować na to. Stres był taki, że nie mogłem nic jeść, ale i tak rzygałem przed rozprawą. Żałuję, ale nie mogę o wszystkim powiedzieć. Chwilami na sali słyszałem rzeczy tak podłe, że pani mecenas powstrzymywała mnie, żeby nie doszło do rękoczynów.
Dziennikarz nie ukrywa, że narastające kłopoty "zagłuszał alkoholem i sportami ekstremalnymi". W rezultacie kolejne problemy zmusiły go do podjęcia specjalnej terapii.
- Podjąłem ją dlatego, że życie wysyłało mi sygnały, których normalny facet nie powinien lekceważyć. Na przykład fakt, że nie chce się rano wstać z łóżka i pójść do pracy, która teoretycznie jest spełnieniem marzeń. Poszedłem na terapię, żeby sobie poukładać w głowie - dodał.
Choć prezenter zaprzeczył, jakoby znalazł się na dnie, to na pytanie dziennikarza "Vivy!" o myśli samobójcze, odpowiedział jedynie wymownym milczeniem...