Często puszczały mu nerwy
W trakcie wywiadu Durczok przyznał się do tego, że w pracy dochodziło do pewnych nadużyć z jego strony. Jego wybuchowy charakter i brak cierpliwości doprowadzał do tego, że w redakcji "Faktów" dochodziło do mocnych spięć i sytuacji na ostrzu noża. Często puszczały mu nerwy.
- Usprawiedliwiałem siebie z takich zachowań, gdyż wydawało mi się, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku i mamy wspólny cel: dobro programu. Ale nikogo nie obrażałem. Nigdy do nikogo nie zwróciłem się personalnie po chamsku. Nawet jeśli wrzeszczałem i używałem ciężkich słów, to nigdy nie były one adresowane ad personam. (…) Uważałem, że narzędziem pracy jest wymuszenie rygoru i posłuszeństwa. To był błąd. Nikogo nigdy nie upokorzyłem. Zachowywałem się fatalnie wobec kilku osób. Dziś wiem, że podniesienie głosu, wrzask wcale nie muszą być odczytywane tak, jak ja to odczytywałem. Jako wyraz najwyższej staranności, dbałości, żeby na wizji wszystko do siebie pasowało - wyznał w "Vivie!".