Kacper Kuszewski
Po wygranej w „Tańcu z gwiazdami”, mówiono, że zostaniesz prowadzącym jednego z talent show TVN-u. Pojawiła się taka propozycja?
Wszyscy mówili, że po udziale w show, moja kariera nabierze tempa. Dostałem tylko jedną propozycję z TVN-u, żebym gotował na żywo w programie śniadaniowym. Nawet poszedłem dwa razy, żeby nie było, że gwiazdorzę, ale nie czułem się dobrze w tej roli, nie miało to nic wspólnego z aktorstwem ani z tańcem.
To skąd się wzięło gotowanie?
W wywiadach dziennikarze wciąż mnie pytają o hobby, bo to takie dyżurne pytanie. A kiedy mówię, że moim hobby jest literatura faktu oraz słuchanie muzyki poważnej, zwłaszcza z epoki średniowiecza i renesansu, to twarz im się wydłuża. To nie jest temat dla kolorowych magazynów. Wiercili mi dziurę w brzuchu, że może jeszcze coś. No, przepraszam, nie skaczę na spadochronie, ani nie ścigam się na żużlu. Kiedyś tam w rozmowie padło, że zdarza mi się coś ugotować, więc pociągnięto ten wątek, bo teraz to jest modne. Faktycznie, lubię sobie czasem coś upichcić. Już jako dziecko uwielbiałem czytać książki kucharskie, może dlatego, że żywiłem się głównie w stołówkach szkolnych i o smacznym jedzeniu mogłem sobie tylko poczytać. Mówiłem więc w wywiadach o tym gotowaniu. Zdarzyło mi się nawet podać jakiś przepis i po jakimś czasie zorientowałem się, że media przedstawiają mnie, jako pana od gotowania. Zacząłem być zapraszany do programów kulinarnych, dzwoniły panie z redakcji czasopism, prosząc o przepisy świąteczne. Dwa razy w programie śniadaniowym mogłem przygotować całkowite menu i je wykonać, ale na dłuższą metę, to nie. Dziękuję, nie umiem, nie chcę. Zawodowo zajmuję się czymś innym.
Hipotetycznie. Jutro kończy się „M jak miłość”. Co dalej?
_Jeśli się to zdarzy, to zobaczymy. „M jak miłość” daje mi dużo wolności i czas na inne zawodowe zajęcia. Póki trwa, wiem, na czym stoję. Jak serial się skończy, to na pewno sobie poradzę, przyjdzie coś nowego i będzie ciekawie, ale któż to wie, co się wydarzy. _