Ostre starcie z prof. Chazanem
To z pewnością była jedna z najtrudniejszych rozmów, jakie w ostatnim czasie przeprowadzała Jolanta Pieńkowska. W studiu "Dzień dobry TVN" pojawił się prof. Bogdan Chazan, ginekolog i dyrektor szpitala Świętej Rodziny w Warszawie, który odmówił aborcji kobiecie spodziewającej się dziecka z poważnymi wadami mózgu, choć miała do tego prawo.
Już na wstępie doszło do wyraźnego zgrzytu pomiędzy dziennikarką a jej gościem. Dalsza rozmowa przebiegała w zdecydowanie gęstej atmosferze, a rozmówcy nie szczędzili sobie personalnych ataków.
- Wrócę do konkretnego przykładu. To była dwójka ludzi, którzy nie byli nastolatkami, którym ciąża się przytrafiła, bo poszli do klubu, coś się miedzy nimi wydarzyło, boją się rodziców, przychodzą do lekarza i mówią - no musimy się pozbyć dziecka, bo to nie wchodzi w grę. To byli ludzie, którzy bardzo długo starali się o dziecko, marzyli o nim przez 13 lat. I dowiedzieli się, że dziecko nie ma szans na przeżycie, bo ma bezmózgowie - zaczęła Pieńkowska.
- Nie, pani redaktor, to co pani mówi jest nieprawdą. Tak samo jak wstęp do dzisiejszego programu, TVN z góry zakłada, że są to nieuleczalne wady. Pani mówi, że to dziecko bez mózgu, Wyborcza, że bez czaszki. To są sformułowania, które są okrutne dla tych rodziców - odpowiedział prof. Chazan.
- To jaką wadę ma to dziecko? - naciskała prowadząca.
- Proszę sobie wyobrazić ich sytuację, kiedy oni być może mają nadzieję, że gdy się ono urodzi, że będzie poddane intensywnej terapii, że może będzie operowane, jest nadzieja, że ono przeżyje, będzie najprawdopodobniej niepełnosprawne. Tymczasem państwo dziennikarze, również i pani, zakłada, że wada jest nieuleczalna. Jak można tak zakładać, zabierać nadzieję rodzicom, to jest niedopuszczalne.
- A można rodziców okłamywać, że jest szansa albo, że jej nie ma? - zareagowała błyskawicznie prezenterka.
- Ja mówię o szansie, a nie o pewności. Pani redaktor mówi, że tej szansy nie ma. Z całym szacunkiem dla pani medycznej wiedzy, ale... - urwał gość.
- Ale proszę nie kpić... Jesteśmy za dobrze wykształconymi ludźmi, żeby w ten sposób się traktować - obruszyła się na koniec Pieńkowska.