Król komedii
Swoją filmową przygodę Turek rozpoczął w 1957 r. od epizodu w "Eroice" Andrzeja Munka. Przeważnie grał postacie komediowe. Pracował z reżyserami takimi jak Kazimierz Kutz oraz Wojciech Jerzy Has. W 1963 r. zagrał jedną z głównych ról w "Gdzie jest generał..." Tadeusza Chmielewskiego, co stanowiło wyjątek od jego zwykłych ról.
- Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w zespole są aktorzy wiodący i ci, co grają role drugoplanowe. Ja ubóstwiam grać epizody. Nie wiem dlaczego, po prostu lubię. Epizody są zazwyczaj dobrze napisane, zwłaszcza komediowe i można się na nich skupić – tłumaczył w wywiadzie.
Chociaż karierę zaczynał od dramatów, z czasem stał się znany głównie z ról komediowych. Pojawiał się w takich filmach jak "Rzeczpospolita babska", "Nie lubię poniedziałku", "Hydrozagadka", "Nie ma mocnych", "Kogel-mogel" i przede wszystkim w "Misiu", gdzie wcielił się w postać Wacława Jarząbka, wyśpiewując słynne słowa: "Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu! Niech żyje nam!".
- Kiedy dostałem tę rolę, pomyślałem: głupi Stasiek, wymyślił jakiegoś idiotę śpiewającego do szafy. Ale prawdą jest, że w życiu takich ludzi spotyka się mnóstwo – mówił Turek.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialach, które "ubito" zdecydowanie za wcześnie oraz wymieniamy te, które powinny pożegnać się z widzami już kilka sezonów temu. Możecie nas słuchać na Spotify, Apple Podcasts, YouTube oraz w Audiotece i Open FM.