Szła pod prąd
Jankowska-Cieślak wykazała się dużą odwagą, przyjmując rolę w węgierskim filmie. Podobno tamtejsze aktorki bały się grać w produkcji, bo przedstawiała ona nie tylko kontrowersyjny wątek miłości dwóch kobiet, ale miała także antyreżimowy wydźwięk. Dla naszej rodaczki nie stanowiło to jednak problemu.
- Od pierwszych stron scenariusza zrozumiałam, że w tym filmie trzeba zagrać. Pewnie, że miałam obawę, że jak zagram lesbijkę, to wszyscy pomyślą, że jestem lesbijką, co się zresztą potwierdziło. Pewien węgierski towarzysz sprzeciwiał się przyznaniu mi nagrody za rolę i uzasadniał to tak: "Dlaczego chcecie jej dać nagrodę" – mówił – "że tak świetnie zagrała lesbijkę? Przecież ona jest lesbijką! Bez przesady, za to jej się nagroda nie należy!". (...) lubię przekraczać bariery, więc w to mi graj! Tyle tylko że byłam przerażona scenami miłosnymi, bo moja wiedza na ten temat była znikoma - wspominała na łamach magazynu "K MAG".