Ogromna pokora
Choć zagrał na najlepszych polskich scenach, był dyrektorem naczelnym i artystycznym teatrów im. Adama Mickiewicza w Częstochowie oraz Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, Talar słynie z ogromnej pokory do zawodu i publiczności.
- Ależ ja w ogóle nie czuję się aktorem! A w każdym razie nie takim, który gra po to, żeby kłaniać się, rozdawać uśmiechy i autografy... Uważam, że autografy mogę dawać dopiero, jeśli mam coś do powiedzenia. Ale gdy jestem „pusty”, to – choćbym nawet miał nazwisko „z pięcioma gwiazdkami” – mój podpis nic nie znaczy. Moim zdaniem, z każdego aktora powinno wychodzić człowieczeństwo. Sztuka wcale nie musi być filozoficzna czy ponadczasowa. To może być brudny, „węgielny” czy nawet „błotny” temat – ważne, by dotykał ludzi. By odnalazło się w nim kilku, kilkunastu czy może parę milionów widzów - tłumaczył w wywiadzie dla TVP, dodają innym razem, że dziś prawdopodobnie nie zostałby aktorem, bo „może zostać nim każdy, kto umie mówić”.