Nikt nie chciał o tym mówić
Czuł się zaszczycony, nie chciał jednak być zaszufladkowany jako etatowy piękniś. Chciał grać role, które inni odrzucali. Jako jeden z nielicznych przyznawał, że chętnie wcieliłby się w postać homoseksualisty.
Po występie w serialu, który przyniósł mu sławę, udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym. Zachwyt krytyki wywołała jego kreacja u boku Meryl Streep w filmie "Obfitość". Okazuje się, że gra u boku utalentowanej i utytułowanej koleżanki po fachu nie była łatwym zadaniem.
- Powiedzmy, że w moim odczuciu sprawiała wrażenie osoby zdystansowanej. Ledwo miałem szansę ją poznać. Kilka razy byliśmy na kolacji, ale ona mówiła tylko o pracy. Nie było łatwo z nią występować, ale w końcu to nie jej zadanie, by ułatwiać mi sprawę.