Jest dumna, że występuje w "Grze o tron"
Czy łatwo jest ci utożsamiać się z Melisandre? Z jednej strony, to silna kobieta, która dobrze wie, czego chce, a z drugiej nie waha się przed niczym, by zrealizować swój cel.
- Tak, jest kobietą i wykorzystuje ten fakt, by dostać to, czego chce - jest po prostu inteligentna, rozumie jak działa ten świat i wie, co powinna zrobić, by osiągnąć swój cel. Ale musimy też pamiętać, że nie kierują nią samolubne pobudki - wszystko, co robi, ma służyć wyższym celom. Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby chciała zdobyć tron dla siebie, ale jej działaniami kieruje jakaś wyższa sprawa.
Czy uważasz, że rola Melisandre, kobiety, która nie jest tylko czyjąś matką lub kochanką, jest ciekawa?
- Tak i to bardzo. Niedawno czytałam artykuł w magazynie "Time" o branży rozrywkowej. Postawiono w nim tezę, że męska dominacja nadal ma się dobrze, zwłaszcza w przemyśle filmowym. Cieszę się, że gram w produkcji, w której pojawiają się intrygujące postacie kobiece.
Z jakimi reakcjami fanów zwykle się spotykasz?
- To zabawne, bo jest pewna grupa ludzi, którzy naprawdę dopingują Melisandre, co jest moim zdaniem bardzo ciekawe. Uważam, że źródłem ich fascynacji nie są stosowane przez nią metody, ale spokój, jaki zachowuje bez względu na okoliczności. Nigdy się nad sobą nie użala i nie narzeka. To jest właśnie cecha charakteru, którą ludzie w niej podziwiają. Są także widzowie, którzy jej nienawidzą, z czego bardzo się cieszę. Na Twitterze pojawiają się czasem komentarze, które na to wskazują. Oni nie mają nic do mnie, tak mi się wydaje, ale bardzo żywo reagują na moją bohaterkę.