O mały włos
Drugi dzień rozpoczął się od pogadanki Magdy Gessler z Marcinem.
Właściciel zasłaniał się stresem i emocjami związanymi z przybyciem Magdy i telewizji. Niestety, restauratorka nie kupiła tej "ściemy". Zapytała wprost, czy ze "stresu dodaje g... do jedzenia" i poprosiła o przyniesienie salami, które położył jej wczoraj na pizzy. Właściciel zarzekał się, że jest to mięso wysokiej jakości.
Niestety, długość listy składników, na której widniały głównie symbole z tablicy Mendelejwa szybko wyprowadziły go z błędu.
Gessler kazała mu zjeść całą paczkę. Właściciel przystąpił do konsumpcji. Po czasie stwierdził, że nie da się tego zjeść.
- W ogóle mi cię nie żal. Do końca życia zapamiętasz, że sie bełtów nie daje ludziom do jedzenia. Nie ma innej metody oduczenia ludzi dawania innym ludziom g..., niż żeby sami to gówno zjedli - skomentowała narzekania prowadząca.