Od miłości do wrogości
Jeszcze bardziej zaskakujace okazały się losy Grzegorza i Ewy. Ich uczucie, które wyraźnie kwitło na początku programu, w ostatnim czasie nie tylko ostygło, ale zmieniło się w otwartą niechęć. Spotkanie w obecności Marty Manowskiej przybliżyło jednak widzom powody tego nagłego zwrotu akcji. Jak się okazuje, rolnik wycofał się z relacji z Ewą po tym, jak ta powiedziała mu o pewnej sprawie natury osobistej.
- Rozmawialiśmy prywatnie, miałam swoje problemy i powiedziałam mu o tych problemach. Grzegorz jest pierwszą osobą, której o tym powiedziałam...
Choć jak podkreśliła dziewczyna: "nie jest to cukrzyca, nie jest to HIV, AIDS, ale stan, w którym trzeba umieć żyć, który trzeba zaakceptować, albo nie", Grzegorz najwyraźniej nie umiał lub nie chciał się z tym pogodzić. Rolnik zaznaczył jednak, że problemem wcale nie był sekret Ewy, ale jej późniejsze zachowanie, które go wystraszyło.
- Tu nie chodzi o to, co mi powiedziała, bo to zostało między nami, ale o późniejsze jej zachowania. Wpadła w jakąś panikę i to zaważyło. Nie mogłem jej uspokoić, ani dojść do niej, bo mówiła takie rzeczy, że mi się to strasznie nie podobało.
Ewie najwyraźniej nie spodobały się ostatnie słowa Grzegorza, przypomniała więc, że w pewnym momencie chłopak wysunął wobec niej kuriozalne oskarżenia. Choć brzmi to naprawdę nieprawdopodobnie, rolnik podejrzewał Ewę o to, że rzuciła na niego zły urok.
- Akurat przestałem się do niej odzywać, to codziennie coś się działo. Wiozę 20 ton pszenicy na przyczepach, nagle koło odlatuje. W życiu takie rzeczy się nie działy. Nagle dwa nowe ciągniki mi się zepsuły. Silników nie można odpalić. W dziesięciotonowej przyczepie nagle dyszel się wygiął- mówił przekonany o nadprzyrodzonej mocy odtrąconej dziewczyny.
Stosunki pomiędzy Ewa a Grzegorzem były tak napięte, że nie potrafili sobie nawet spojrzeć w oczy. Na pytanie Marty Manowskiej, czy jest jakaś nadzieja, że ta sytuacja może ulec zmianie, Ewa drążącym głosem stwierdziła, że nie.