A filmy męskie? Klasyki o drwalach z lasu walczących o lepsze jutro gołą pięścią. Bokserach o gołębim sercu i bardzo brzydkiej twarzy. Tu też wydaje się działać reguła trzech.
Pierwszy "Rocky" nas wzruszał. Panowie do dziś potrafią otrzeć łzę oglądając walkę z Apollo Creedem. Druga cześć to opowieść o rewanżu, spełnieniu snu o karierze, i rodzinie – piękne prawda? Trzecia przyniosła hit " The Eye of a Tiger". A czwarta? Chyba już nic. Nie mówiąc o kolejnych klonach, które prowadza do tego, że w efekcie oglądamy starszego pana w groteskowej roli