Felieton Bartosza Żurawieckiego
Atmosfera filmu dobrze z klimatem „pierwszych dni wolności“ współgrała. Zwłaszcza, jak się miało naście lat. Sam zresztą– jako nastolatek nieco zbuntowany, lecz jednak dość mocno wciśnięty w obowiązujące konwencje rodzinne, społeczne i religijne, wobec których nie było specjalnie alternatywy – patrzyłem na hipisów z niejakim politowaniem. Myślałem o nich, jak o nieodpowiedzialnych ludziach, którzy się przez chwilę dobrze bawili i niewiele zrobili.