O romansie nie było mowy
Niedługo potem ofertą współpracy, choć już nie matrymonialnej, zaskoczył Wachowicz ówczesny premier Waldemar Pawlak. Jemu miss nie odmówiła i została rzecznikiem prasowym jego gabinetu.
- Nie mam wątpliwości, że gdybym była nikomu nieznaną studentką, nie dostałabym tej propozycji. Ale tutaj znów przydało się moje pochodzenie. Premiera ujęło, że na scenie powiedziałam: "Jestem z małej wioski". (...) Na spotkaniu z nim wyznałam, że nie znam się na polityce i nie czuję się na siłach. Wyjaśnił, że sytuacja jest szczególna i prosi mnie o pomoc w ociepleniu wizerunku. Byłam "naszą miss", którą wszyscy lubili. Obiecał, że dostanę doradców, a ona zawsze będzie do dyspozycji. No się zgodziłam - przyznała w "Twoim Stylu".
Rozpoczęcie współpracy z premierem stało się przyczynkiem do lawiny spekulacji na temat rzekomego romansu Wachowicz i polityka.
- Nawet mnie to nie dziwiło. Popatrz, premier zatrudnia młodą, ładną dziewczynę bez kompetencji. Cóż mogę powiedzieć? Tylko tyle, że przez półtora roku sekretarzowania byliśmy na "pan" i "pani". Dopiero gdy premier zrezygnował, poszłam, by podpisał moje wymówienie. Złożył podpis, podaliśmy sobie ręce i wtedy powiedziałam: "Mam na imię Ewa". Taki to był romans - podsumowała z uśmiechem w tym samym wywiadzie.
Ewa Wachowicz o swoim wyglądzie:
AR