Internetowa twarz ukraińskiej rewolucji
W krótkim filmiku, który obiegł cały świat, Julia nie tylko przedstawiła to, co działo się na ulicach. Zaznaczyła również, że w każdej chwili sytuacja może ulec pogorszeniu i to właśnie dlatego Ukraińcy potrzebują pomocy i wsparcia.
- Wiem, że jutro możemy nie mieć telefonów, połączenia z internetem i możemy zostać tu sami. Może, gdy nadejdą ciemności, milicjanci będą nas mordować jednego po drugim. Dlatego proszę was: pomóżcie nam! Chcemy zachować wolność w naszych sercach i w naszych umysłach. Możecie nam pomóc, tylko opowiadając naszą historię swoim przyjaciołom, udostępniając to wideo. Proszę, róbcie to! Mówicie do swoich przyjaciół, swoich rodzin, swoich rządów. Bądźcie nam podporą!
W "Dzień Dobry TVN" Julia opowiedziała o najbardziej dramatycznych wydarzeniach, których była świadkiem.
- Najgorszy dzień był wtedy, gdy zaczęły się najostrzejsze starcia. Przywiozłam na Majdan leki i prześcieradła. Nie poznałam własnego miasta. Spalone budynki, na ziemi leżał mężczyzna. Staliśmy z przyjaciółmi na barykadach. Byliśmy razem, a naprzeciwko nas funkcjonariusze w czarnych hełmach. Nie życzę nikomu takiego widoku.
Jej wyznanie na YouTube sprawiło, że po kilku dniach została nazwana internetową twarzą ukraińskiej rewolucji. Jednak Julia nie przywiązuje do tego wagi.
- Chcę, żeby to się skończyło, to jest mój główny cel. Zapłaciliśmy śmiercią wielu osób, więc jeśli ktokolwiek usłyszał moje posłanie, to jestem szczęśliwa. Dobrze, że mogłam się przydać tej wielkiej sprawie.
Co ciekawe, im dłużej wideo znajduje się w internecie, tym więcej pojawia się krytycznych głosów. Nie wszyscy wierzą, że filmik był jedynie odruchem serca Julii.