''M jak miłość''
Podobnie było z najbardziej znaną samochodową kraksą w polskich serialach. Przez wiele tygodni wszyscy zastanawiali się, czy odcinek uśmiercający Hankę Mostowiak pobije rekord oglądalności "M jak miłość". Ten długo zapowiadany epizod zobaczyło 8,4 mln widzów. Jednak serial nie zanotował wyniku lepszego niż ten z 2005 roku, gdy odcinek 302. obejrzało aż 12,6 mln fanów.
Tę sytuacje przewidziała Ilona Łepkowska, scenarzystka "M jak miłość", która jest obecnie jego producentem nadzorującym. Jednak, jak przyznała w jednym z wywiadów, odejście istotnej bohaterki może być pozytywnym impulsem dla dalszych losów telenoweli.
- Uważam, że ta sytuacja może stać się wręcz ożywczym impulsem dla serialu. I nie mówię tego złośliwie. Nie róbmy z tego narodowej żałoby. Kręcimy serial, który jest osadzony blisko normalnego życia, śmierć jednego z głównych bohaterów ciąży na charakterze serialu, bo trzeba m.in. pokazać jak rodzina przeżywa żałobę... Ale często też tak radykalna zmiana zmusza pozostałych aktorów do większej mobilizacji. Kieruje fabułę na nowe, ciekawe tory. To moim zdaniem czas na nowe otwarcie - powiedziała Łepkowska.
Mimo że "M jak miłość" to w dalszym ciągu najpopularniejsza produkcja w Polsce, z gry w produkcji rezygnują kolejni aktorzy. Swoja decyzją Małgorzata Kożuchowska zapoczątkowała niepokojący trend.