"Umiem świetnie mieścić czyjąś złość, ale mojej złości chyba nigdy nikt nie pomieścił"
Dominika Ostałowska przyznała, że już od wczesnego wieku była wobec siebie bardzo surowa i nie potrafiła cieszyć się beztroskim dzieciństwem.
- Uważałam, że mam być perfekcyjna, nienaganna, porządna pod każdym względem [...]. I teraz powinno paść: bo tak zostałam wychowana. Ale ja nie zostałam tak wychowana. Nie wiem, skąd od zawsze miałam w sobie ten nakaz. Mama zawsze mówiła: "Zostaw te książki, idź na podwórko", "Nie sprzątaj, pobaw się". A ja swoje, najpierw lekcje, potem, ewentualnie, nagroda. [...] Myślę, że byłam dzieckiem bardzo świadomym, zbyt świadomym. Bardzo dużo widziałam i na tej podstawie zbudowałam obraz tego, jaka powinnam być. A potem przez kilkadziesiąt lat mierzyłam się z tym wyobrażeniem. To prosta droga do obłędu - stwierdziła w "Urodzie Życia".
Aktorka bardzo długo miała problem z wyrażaniem swoich uczuć, szczególnie tych negatywnych.
- Myślę, że umiem świetnie mieścić czyjąś złość, ale mojej złości chyba nigdy nikt nie pomieścił. Więc nauczyłam się ją tłumić absolutnie, do bólu. [...] Widziałam kiedyś program o osobach, które gromadzą strasznie dużo przedmiotów. Nie widzą, nie czują, że ich przestrzeń jest już potwornie zagracona. Ich mieszkania stają się magazynami, są w nich tylko wąskie ścieżki, aby móc się jakoś przemieścić. Mam wrażenie, że jestem, a na pewno byłam, takim zbieraczem emocji innych ludzi. Zbierałam i nie umiałam się tego wszystkiego pozbywać. I tak trwałam. W pewnym momencie zaczęłam odczuwać ciężar - wyznała w wywiadzie.