Prezenterka nie przyznała się do winy
W sądzie Agnieszka Szulim pojawiła się towarzystwie swoich adwokatów oraz partnera - Macieja Żakowskiego. Gdy tylko Doda ujrzała prezenterkę na korytarzu, od razu skomentowała jej wygląd na jednym z portali społecznościowych.
- Czerwone spodnie... Pierwsze bociany przyleciały do sądu! - napisała ironicznie.
Jednak myli się ten, kto uważa, że po wejściu na salę sądową celebrytki skakały sobie do gardeł. Rozprawa zakończyła się po niecałej godzinie, ponieważ została odroczona ze względu na błędy formalne w pozwie Rabczewskiego.
Udało się jedynie ustalić, jaką linię obrony będzie prezentować dziennikarka, bowiem jako osoba pozwana musiała ustosunkować się do wszystkich zarzutów prawnika rodziny Dody. Jak się okazało, prowadząca "Na językach" nie przyznaje się do winy, a całą odpowiedzialność zrzuca na TVN. Podkreśliła, że to nie ona zleca materiały i nie ma wpływu na ich treść. Takie stanowisko rozjuszyło piosenkarkę.