Jego życie to ciągła walka
Kopiczyński walczył nie tylko o pozostanie na uczelni. Brak środków finansowych na codzienne utrzymanie spowodował, że znów nie miał co jeść. Zresztą, nie tylko on.
- Koledzy też. Gdy mieliśmy zajęcia z tańca, to jeden za drugim z głodu mdlał. Doszło to do rektora i dostaliśmy po 50 złotych zapomogi. Nie wystarczało, więc chodziliśmy za miasto i z jabłoni, które rosły przy drogach, strącaliśmy jabłka. I nimi się dokarmialiśmy - ujawnił w "Dzienniku Łódzkim".