Wyjechał do Stanów Zjednoczonych
Aktor coraz rzadziej pojawiał się na ekranie. Rolą Igora Sowy w "Klanie", choć jeszcze tego nie wiedział, pożegnał się z widzami. Telefon milczał. W pewnym momencie Probosz uznał, że nadszedł czas na zmiany. Postanowił poszukać szczęścia za oceanem. Gdy po kilku latach powrócił ze Stanów Zjednoczonych do ojczyzny, nie mógł uwierzyć, jak ogromne zmiany zaszły w tym czasie w świecie polskiego filmu.
- Wcześniej było tak, że reżyser zapraszał na zdjęcia próbne. Były trzy, cztery osoby i z nich wybierał. Wróciłem do Polski i poszedłem na casting. Nagle okazało się, że jest tam 300 osób, i to nie tylko aktorów, ale też amatorów, piosenkarzy, modeli. Odechciało mi się. Zresztą, kiedy urodziło mi się dziecko, zrozumiałem, że nie chcę więcej czekać, czy zadzwoni telefon z propozycją. Wolałem wziąć los w swoje ręce. Chciałem poszukać czegoś innego – powiedział w programie Patryka Mirosławskiego "AS Wywiadu".