Olivier Janiak z żoną
Poniższy fragment wyraźnie pokazuje, że Olivier Janiak kompletnie oderwany jest od rzeczywistości zwykłego Polaka, którego rzadko kiedy stać na taksówkę, a co dopiero wysyłanie samych bucików syna taryfą z powrotem do przedszkola:
"Nieznany numer piąty raz dzwoni. Odbieram. Z przedszkola. Że chyba nie te buciki zabrałem. I że „nic mnie to nie obchodzi, buty mają wrócić. Zaraz!”. Jazda z powrotem nie wchodzi w grę, to byłoby czasowe samobójstwo. Problematyczne obuwie: z cholewką, na dwa rzepy, szare, zamszowe – zgadza się: nie nasze! wsadziłem w taksówkę. Ze stówką i adresem. Ruszyłem dalej, już w korki. Przed każdym skrzyżowaniem. Miejscowością. Wszechobecne zatkanie. "