Aktorzy maszerują na wojnę
Jedną z osób opowiadających o kulisach niezwykłej produkcji jest producent Lateif Jorephani.
- Ekipa musiała zmagać się z potwornymi upałami. My byliśmy do nich przyzwyczajeni, ale dla Europejczyków praca w temperaturze 50ºC to koszmar - tłumaczy filmowiec.
Problemem okazał się również miejscowy zespół. Aktorzy i technicy z dnia na dzień potrafili zniknąć z planu zdjęciowego, lądując na froncie toczącej się wówczas pierwszej wojny w zatoce.
- Wszyscy ekscytowaliśmy się tym projektem. Dopiero w momencie, kiedy nasz samolot lecący do Bagdadu zaczęła nagle eskortować eskadra myśliwców, doszło do nas, w jaką wpakowaliśmy się kabałę- wspomina aktor Mark Penfold.
Do tego dochodziły fatalne warunki sanitarne, kłopoty z zakwaterowaniem i wszechobecne karaluchy.Wszelkie niedogodności miała wynagradzać niespotykanie wysoka gaża – epizodyczni aktorzy i statyści dostawali nawet tysiąc funtów za tydzień pracy. Był jeszcze jeden problem – nazywał się Oliver Reed.