Pierwszy komputer
F: A pegasus? Rodził się polski kapitalizm, otwierały się pierwsze sklepy komputerowe i coraz szybciej następował postęp technologii – pojawiło się marzenie wszystkich dzieci z całego bloku, bloku obok i całego Ursynowa: komputer Amiga. Oczywiście, wcześniej były komputery Commodore i Atari, na które gry wgrywało się z radia. W Programie Trzecim Polskiego Radia, w nocy, leciały dziwne audycje, które puszczały dziwne szumy.
Z: Naprawdę?!
F: Nie potrafię tego odtworzyć, ale to było takie „szszsz-chchch-puf-puf!”. Tak. Była taka audycja dla maniaków komputerowych. Trzeba było wtedy włożyć kasetę do kasprzaka, grundiga czy innego wynalazku i włączyć nagrywanie.
Z: …I nagrać to? Ale przez mikrofon?
F: Nie. Ten sprzęt miał radio i kasetę. W związku z tym odpalałeś radio, wkładałeś kasetę i włączałeś nagrywanie. Kod
był podawany przez kilka godzin. Potem wyjmowało się kasetę z kasprzaka i wkładało do przystawki do atari. Potem atari przerabiał ten sygnał i można było grać w grę, której poziom trudności pewnie ogarnęłaby koza z podwórka do pary z kaczką. Później była amiga – marzenie ściętej głowy. Mnie trafił się pegasus. Poszliśmy z rodzicami do sklepu. Stało tam atari, ale było strasznie drogie, kosztowało tyle, co samochód, a obok stał pegasus, czyli tajwańska wersja nintendo. Gry kupowało się na kartridżach, na których było nawet kilkaset gier, z czego działały trzy. Wielka radość była z tego. Teraz, kiedy odpalam PlayStation 4 i patrzę na grafię, która jest już fotorealistyczna
– człowiek ma wrażenie, jakby oglądał fim – przypominam sobie, jak bardzo cieszyły te piksele, kwadratowe, ogromne, nieporęczne. To było wspaniałe.