Wygrał, choć zajął drugie miejsce
W 2005 roku Uniatowski wziął udział w popularnym talent-show "Idol". Od pierwszych odcinków został ogłoszony faworytem jurorów. Niemal za każdym razem eksperci rozpływali się nad umiejętnościami i melodyjnym głosem Sławka. Największy komplement usłyszał z ust srogiego Roberta Leszczyńskiego, gdy nazwał go jednym z najlepszych wokalistów w Polsce. Mimo tylu pochwał, 20-latek nie zdołał wygrać w finałowym starciu z Maciejem Silskim. Choć zajął drugie miejsce, wcale nie oznaczało to końca jego kariery. Wprost przeciwnie.
- Gdybym nie wystąpił w tym programie, pewnie nadal grałbym w tych toruńskich klubach do kotleta, pizzy i spaghetti. Wszyscy mówiliby wówczas: "Sławek, jesteś rewelacyjny, musisz coś z tym zrobić, z takim wokalem marnujesz się w Toruniu". Teraz klepią mnie po plecach i mówią: "stary, ty się marnujesz w tym kraju, powinieneś się urodzić gdzie indziej, w innej epoce, zły czas, złe miejsce, co ty tutaj jeszcze robisz" - wspominał w rozmowie z Aleksandrą Macińską z wiadomosci24.pl.
Jeszcze w tym samym roku Uniatowski razem z dwójką pozostałych finalistów "Idola" wystąpił podczas koncertu Top Trendy w Operze Leśnej w Sopocie. Później rozpoczął współpracę z samą Marylą Rodowicz. Wspólnie nagrany utwór "Będzie to, co musi być" znalazł się na albumie "Kochać" legendarnej polskiej piosenkarki. W 2006 roku wziął udział w Krajowych Eliminacjach do Konkursu Piosenki Eurowizji z utworem "Kocham Cię". Ostatecznie zajął 5 miejsce. W tym samym roku utworem "Tango Anawa" otworzył koncert poświęcony Markowi Grechucie na Festiwalu Piosenki w Opolu.
Jak wiadomo, nie samą pracą człowiek żyje. Nawet najbardziej doceniani artyści muszą znaleźć czas na życie prywatne. Zapracowany Sławek długo szukał kobiety, która podbije jego serce i zaakceptuje jego pasję. W końcu się udało, a jego wybranką została popularna dziennikarka.