Artystka nie potrafi zatrzeć po sobie złego wrażenia
Podczas pracy na planie teledysku do piosenki "Work Bitch" doszło do groźnego incydentu. Jak podał portal eonline.com, Britney z tak wielkim zaangażowaniem odtwarzała układ choreograficzny, że w rezultacie dotkliwie uderzyła w nos znajdującą się obok tancerkę. Oburzona Dawn Noel wyjawiła wówczas, że piosenkarka nie potrafiła powtórzyć kroków, nie była w stanie utrzymać równowagi, a praca z nią nigdy nie należała do najprzyjemniejszych. Choć twórcy wideoklipu zapewniali dziewczynę, że otrzyma rekompensatę, ta wolała rozwiązać sprawę z pomocą sądu i przepisów prawnych. Ostatecznie wniosła przeciwko Spears pozew z żądaniem wypłacenia odszkodowania zarówno za poniesione szkody fizyczne jak i moralne.
Jakby tego było mało, wokalistka wciąż nie potrafi zatrzeć po sobie złego wrażenia. Płyta wydana kilka miesięcy temu również nie podreperowała jej mocno nadszarpniętego wizerunku. Koncerty na żywo - zamiast pomagać - pogarszają i tak trudną sytuację księżniczki popu. Podczas jednego z występów, choć odsunęła mikrofon od ust, z głośników wciąż wydobywał się... jej głos. I to wcale nie było rozchodzące się echo. Okazało się, że Spears znów korzysta z playbacku.
Ostatnio czarę goryczy przelało opublikowane nagranie, które do reszty obnażyło marne umiejętności wokalne Britney. Do sieci trafiło wideo, na którym artystka wykonuje swój najnowszy przebój "Alien". Niestety, bez wsparcia najnowszych komputerowych urządzeń do poprawy jakości głosu trudno rozpoznać w wydawanych przez nią dźwiękach choćby namiastkę tego, co gwiazda prezentowała za czasów "Oops! I Did It Again" czy "Born To Make You Happy". Co ciekawe, nagranie w zawrotnym tempie znika z internetu. Czy Spears rzeczywiście ma się czego bać?