Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
Przez ponad 12 lat tańczył pan w Lubuskim Zespole Pieśni i Tańca, z którym występował pan na scenach całego świata. Jak pan wspomina tamten czas?
Lubuski Zespół Pieśni i Tańca i Zielona Góra to 12 lat mojej młodości. Zjeździłem całą Europę, Panamę, Kanadę, Meksyk i wiele innych miejsc na świecie. Co mi to dało? Przede wszystkim przyjaźnie trwające do dzisiaj. Kondycję, której teraz trochę brakuje (śmiech). Ciekawość świata i ludzi. Wykorzystuję to w pracy zawodowej do dzisiaj. Bo w końcu, czym skorupka za młodu...
Nie myślał pan o tym, by tańcem zająć się zawodowo? Czy to podczas tej młodzieńczej przygody pojawiła się myśl, że typowa praca od 9 do 17 nie jest dla Pana?
Egzaminy do liceum zdawałem wcześniej niż wszyscy, bo ruszaliśmy w trasę koncertową. Na studia zdawałem też poza wyznaczonym terminem. Ten czas to była piękna przygoda. Mówiąc prozaicznie, z takiej przygody nie da się choćby spłacić kredytów. To, co robię teraz to też przygoda, ale inna. Pozwala mi na dużo więcej. Czas do dzisiaj jest jakoś obok mnie, ale w końcu szczęśliwi czasu nie liczą.