Kiedy nic się nie dzieje w "Klanie"...
Barbara Bursztynowicz zadebiutowała w 1977 r., zaraz po ukończeniu szkoły teatralnej, ale powszechną rozpoznawalność przyniosła jej dopiero rola Elżbiety Chojnickiej w "Klanie" 20 lat później. Bohaterka serialu czasami usypia widzów, ale ma też w biografii ciekawe zakręty życiowe. Do najbardziej emocjonujących zalicza się romans pozamałżeński z Krzysztofem Malickim, którego grał Jerzy Zelnik. Przy nim kobieta dostała wiatru w żagle, ale scenarzyści kazali jej szybko wracać do zupełnie nieromantycznego męża.
Aktorka przyznaje, że czasami w życiu jej bohaterki za mało się dzieje i miała chwile zwątpienia w sens dalszej pracy w serialu.
- Był okres, kiedy czułam, że stoję w miejscu. Miałam poczucie, że zostałam zaszufladkowana i nikt nie zechce mnie już obsadzić w innej odsłonie. […] Co jakiś czas wyczerpują się pomysły na postać Elżbiety i jej rola zostaje sprowadzona do siedzenia w kuchni. Dla mnie to są trudne momenty, czuję się niepotrzebna, wypowiadając jedynie niewiele wnoszące do fabuły zdania w stylu: "Co słychać?", "Smakuje ci?" czy "Ja otworzę" - zwierzyła się w "Plejadzie", zaznaczając, że nie zamierza opuszczać "Klanu".