Karano go bez winy
- Kiedy wracałem po spektaklu do domu i czekałem na przystanku autobusowym, podjechała milicja. Zaczęli mi się przypatrywać. Nagle wyskoczyło dwóch mundurowych, rzucili mnie na maskę. Jeden zaczął krzyczeć: "Ja tego skurczybyka znam! Jego portret pamięciowy jest u nas". Powiedziałem na to: "Za dużo się pan chyba filmów naoglądał". No i "dostałem z liścia".
Zrobiło się nerwowo. Jak wspomina Góral, milicjant nie chciał słuchać jego wyjaśnień. Na szczęście drugi z mundurowych zaczął przekonywać go, że mają do czynienia z aktorem.
- Przeprosinom nie było końca. I zafundowano mi powrót do domu "niebieską taksówką".