Nie ma ryzyka, nie ma zabawy
Czas spędzony przez uczestników w RPA często wiązał się nie tylko z porzuceniem luksusu, ale przede wszystkim wyjściem poza własną strefę komfortu.
- Na szczęście nie było czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Poznawaliśmy nowy kraj, nowych ludzi. Na początku każdy na wszystko uważał, a później kupowałyśmy z dziewczynami owoce na ulicy i zajadałyśmy z apetytem - mówi Rusin z rozbawieniem.
Niejednokrotnie uczestnicy przekraczali na planie swoje granice lęku i wstydu. Kinga Rusin nie ukrywa, że zrobiło to na niej duże wrażenie.
- Było kilka zadań piekielnie trudnych. Bywało niebezpiecznie. Przepaście, skoki na linach, ekstremalne sytuacje. Ale nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Na szczęście u nas to ryzyko było kontrolowane - podsumowuje.