Po sukcesie przyszły gorsze dni
Wraz z nadejściem przemian przełomu lat 80. i 90. aktor stracił pracę w telewizji, a zarazem główne źródło otrzymania. W nowej rzeczywistości nie był do końca mile widziany - utożsamiany z Borewiczem, jednym z symboli PRL-u, nie mógł znaleźć sobie miejsca.
- Pomału jakoś żyłem. Topniały mi zasoby, coś sprzedałem, handlowałem gumą do żucia i coca-colą.
Na jakiś czas został sprzedawcą w kiosku należącym do żony.
- Najpierw byłem tam zaopatrzeniowcem, później ta ekspedientka zaszła w ciążę i poszła na urlop macierzyński, a ja nie miałem nic specjalnego do roboty, to mówię: „A może ja bym tam stanął za ladą i sprzedawał tę coca-colę, a co tam. A kto to ja niby jestem, żebym nie mógł?”.