Pierwszy live za nami!
Taniec jazzowy w wykonaniu Ernestiny Papazyan i Włodka Kołobycza, lepiej w ocenie jury, wykonała dziewczyna. Kolejna para, Monika Radziszewska i Patryk Brdej, mieli wyjątkowo trudne zadanie, bo wylosowali salsę, w której żadne z nich nie czuło się najlepiej. To niestety widać było na scenie. Ubolewał nad tym Egurrola.
- To jest program "You Can Dance", tu nigdy nie wiesz, jaki taniec będziesz musiał zatańczyć. Mieliście najtrudniejsze zadanie i walczyliście do końca. Występ taki sobie, ale trudno wam było lepiej zatańczyć - stwierdził optymistycznie Agustin.
- W większości przypadków w losowaniu każdy trafił w swój styl, oprócz was. Dla mnie ta dwójka dzisiaj jako jedyna wspięła się na Mount Everest w nieswojej technice- oznajmił Piróg, po czym wstał i zaczął bić brawa na stojąco. Również Kinga Rusin starała się, jak mogła, wesprzeć parę, której poszło najgorzej. Wyznała, że o Patryka bili się choreografowie na warsztatach. Nie kryła swojej sympatii do chłopaka.
- Każdy z choreografów na warsztatach w Sewilli mówił nam, że zabrałby cię do każdego profesjonalnego zespołu wszędzie na świecie i chciałabym, żeby wszyscy mieli tego świadomość - podkreśliła na antenie.
Niestety, jak się później okazało, słowa jurorów nie zrobiły specjalnego wrażenia na widzach, którzy podjęli decyzję wbrew ich sugestiom.