"Z archiwum X"
Któż z fanów produkcji o zjawiskach paranormalnych nie oglądał "Z archiwum X"? Para agentów FBI weszła już na stałe do popkultury, a "X Files" stało się wzorem dla wielu seriali grozy. Mulder urzekał swoją niezłomną wiarą w niewyjaśnione zjawiska i nadprzyrodzone zdolności, a Scully sprowadzała na ziemię trzeźwym myśleniem. Po tylu latach trudno zaprzeczyć – bez Gillian Anderson i Davida Duchovnego ten serial by się nie udał. Wyjątkowo zgrani na ekranie, podsycali zainteresowanie produkcją pokazując, że przyjaźnią się także prywanie - ileż było już domysłów czy są parą - żadnego jednoznacznie nie potwierdzili. W tym serialu było wszystko - teorie spiskowe, UFO i inne postaci pozaziemskie i sporo grozy. Powrót po 14 latach wzbudził entuzjazm fanów, ale czy spełnił oczekiwania? Zdania były podzielone. Jedni przyznali, że serial zachował odpowiedni klimat z dreszczykiem i odpowiednią dozą czarnego humoru i ironii. Inni stwierdzili, że to już nie to samo - śledztwa mniej porywają, a Mulder I Scully zmęczeni życiem nie potrafią się zaagnażować jak kiedyś. A jednak "Z archiwum X" w 10. sezonie potrafiło odnaleźć się w nowej rzeczywistości. To pozycja dla tych, którzy wciąż "chcą wierzyć".