Mateusz Damięcki
- To był 1991 rok. W telewizji usłyszałem o castingu. Miałem wtedy ospę wietrzną i nie udało mi się pójść na spotkanie z reżyserem w proponowanym terminie. Trzy tygodnie później poprosiłem ojca, żeby zawiózł mnie na ulicę Chełmską. Przypominam, miałem wtedy 10 lat, a tam w wytwórni sam poszedłem do produkcji i spytałem, czy reżyser już zakończył wybór bohaterów do filmu i czy nie chciałby ze mną porozmawiać. Kilka dni później wyjechaliśmy z ekipą na cztery miesiące do Międzygórza. Serial "WOW" to wspaniałe doświadczenie, które procentuje do dzisiaj - wspominał w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN" Damięcki.