Nie wyrzekł się swoich korzeni
Brytyjczycy pokochali Sheybala, a i on z Londynem związał swoje życie.* Lecz chociaż otrzymał obywatelstwo brytyjskie, nigdy nie wypierał się swoich korzeni – utrzymywał kontakty z emigrantami, zjawiał się na polskich wieczorkach poetyckich, *upierał się, by wystawić sztukę o „Solidarności”.
Jednak mimo że osiągnął sukces, pod koniec życia nie był szczęśliwy. Uskarżał się na samotność, denerwował się spekulacjami na temat własnej orientacji seksualnej, coraz rzadziej wychodził z domu.
Zmarł nagle, 16 października 1992 roku, na skutek pęknięcia aorty brzusznej. Informacja o jego śmierci odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach. Obszerne nekrologi zamieszczały na swoich łamach najbardziej poczytne brytyjskie gazety (np. "The Times", "The Guardian", "Daily Telegraph"). Został pochowany na londyńskim cmentarzu Putney Vale Cemetery.
(sm/mn)