Sławomira Łozińska
Niespodziewana śmierć starszego syna Łozińskiej była dla wszystkich szokiem.
- Tomek miał 24 lata. Był zapalonym żeglarzem, najlepszym studentem na medycynie, miał dziewczynę. Wysiadał z autobusu i skręcił nogę. Założyli mu gips. W nocy dostał zatoru, rano już nie żył - opowiadał w miesięczniku "Pani" Tadeusz Chudecki, przyjaciel aktorki.
Jak wspomina po latach Łozińska, śmierć syna była dla niej końcem świata. Po utracie dziecka przez długi czas nic nie było ważne. Aktorka zamknęła się w sobie, zniknęła z ekranów, nie udzielała wywiadów. Czas spędzała przy grobie syna.
Musiało minąć wiele czasu zanim serialowa gwiazda odnalazła na nowo siłę i sens życia. Znów rzuciła się w wir pracy. Aktorka znów czuje się spełniona. Dzięki występom w serialu "Barwy szczęścia" nabrała radości życia.