Katarzyna Skrzynecka jako Tina Turner
"Twoja twarz brzmi znajomo" to kolejny program, który po "Dancing with the stars" zadebiutował na antenie Polsatu. Na czym polega nowe show? Zasady są proste. Światowe przeboje, które znają wszyscy, są wykonywane przez rodzime gwiazdy. Mają one nie tylko precyzyjnie zaśpiewać przebój, ale i "przeistoczyć się" w oryginalnego wykonawcę oraz wiernie oddać klimat przeboju. Liczy się strój, makijaż, ruch sceniczny znany z koncertów i teledysków oraz ogólne wrażenie. Propozycję wystąpienia w pierwszej edycji przyjęli: Julia Pietrucha, Katarzyna Skrzynecka, Mariusz Totoszko, Bilguun Ariunbaatar, Agnieszka Włodarczyk, Paulla, Artur Chamski i Paweł Tucholski. Ich wokalne popisy ocenia czteroosobowe jury w składzie: światowej sławy mezzosopranistka Małgorzata Walewska, aktorka z zacięciem kabaretowym Katarzyna Kwiatkowska, DJ Adamus oraz aktor Paweł Królikowski. Gospodarzami programu są Piotr Gąsowski i Maciej Dowbor.
Jako pierwsza wystąpiła Katarzyna Skrzynecka, która fenomenalnie wcieliła się w Tinę Turner i zaśpiewała jej przebój "Private Dancer". Zbliżyła się do światowej wokalistki nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim barwą głosu. Bilguun Ariunbaatar przeobraził się w młodego Krzysztofa Krawczyka, ale niestety jego trud nie został doceniony przez jurorów.
- Za bardzo "elvisowo" - skomentował DJ Adamus.
Najwięcej emocji wzbudziło pojawienie się na scenie Agnieszki Włodarczyk. Aktorka, a właściwie Cher podbiła serca zarówno jurorów jak i widzów, gdy w skąpym stroju rodem z teledysku do piosenki "If I Could Turn Back Time" poderwała wszystkich z miejsc. Mimo że poradziła sobie z trudnym repertuarem, nie czuła się komfortowo w przygotowanej stylizacji.
- No i czego się denerwujesz? Jesteś fenomenalna! - zaczął Paweł Królikowski.
- Jakbyś założył taki strój, też byś się denerwował - odparła Agnieszka.
- Przez pięć lat grałem w dużo bardziej skąpym stroju, zapytaj swojego choreografa. W Stanach, w Toronto, cała Europa, Kanada, cała Polska. Zaczynasz z wysokiego "C", a co będzie dalej? Taki Gąsowski i ja możemy tego nie wytrzymać - powiedział juror, nawiązując do spektaklu "Goło i wesoło".
- To się nazywa kokietować męską publiczność. (...) Dzisiaj się czerwieniłem. I zdecydowanie dla ciebie zwariowałem. Mógłbym być armatą w wideoclipie!- dodał DJ Adamus.
Kolejny uczestnik postanowił nie tylko zewnętrznie upodobnić się do muzycznej gwiazdy. Mariusz Totoszko jako Stevie Wander zakleił sobie oczy taśmą, aby poczuć się jak osoba niewidoma. Przyznał się do tego dopiero po występie, za co dostał ogromne oklaski. Jednak naprawdę trudne zadanie miał Artur Chamski, który przeobraził się w ekscentryczną Lady Gagę i zaśpiewał jej hit "Bad Romance". Nie dość, że musiał poradzić sobie z tańcem na wysokich obcasach, to jeszcze w trakcie występu zrzucał z siebie kolejne warstwy ubrania. Pod koniec został jedynie w obcisłym body. Mimo takiego poświęcenia, jurorzy byli bezlitośni. Nie zostawili na nim suchej nitki.
Z kolei Paweł Tucholski stał się wierną kopią Luciano Pavarotti, a Paulla przeistoczyła się w Zdzisławę Sośnicką. Niestety, jej "Aleja gwiazd" nie zdobyła uznania jury. Największym zaskoczeniem, które wywołało salwy śmiechu, był muzyczny spektakl w wykonaniu Julii Pietruchy. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Nie mogli uwierzyć, że eteryczna blondynka została krępym Azjatą, którego "Gangnam Style" w błyskawicznym tempie podbiło internet i światowe listy przebojów. Głosowanie systemem znanym z Eurowizji pozwoliło wybrać osobę, która wygrała odcinek. Jak łatwo się domyślić, to właśnie ostatnia metamorfoza zdobyła największe uznanie wśród jurorów jak i samych uczestników, którzy pod koniec programu również typowali zwycięzców. Pietrucha, zgodnie z zasadami programu, przekazała 10 tysięcy złotych na cel charytatywny.